Colina. Szkoła Nauki Jazdy

Polecam wszystkim Szkołę Nauki Colina. Zdałem za pierwszym razem.

Super, polecam. Fajna szkoła, jazdy z Panem Grzegorzem to czysta przyjemność.

Wybrałam tę szkołę, bo czytałam, że jeździ się z różnymi instruktorami, a tego właśnie chciałam - bo każdy uczy inaczej i każdy czegoś innego oczekuje, co pozwala poznać różne techniki i zwraca uwagę na więcej szczegółów, dzięki temu na egzaminie (gdzie po raz kolejny po prawej mamy innego człowieka) chyba jest łatwiej. I absolutnie nie żałuję. Naprawdę dobra szkoła, instruktorzy cierpliwi, z powołania, uczą skutecznie i bezstresowo. Przesympatyczna atmosfera w biurze za sprawą pani Justynki. Szkoła jest mała, kursantów dużo, więc czasem są drobne problemy z terminami, w dodatku wiadomo - samochody czasem się psują, w ostatniej chwili trudno zorganizować jakiś na zastępstwo, więc zdarza się, że jazdy są odwoływane, ale naprawdę pani Justyna robi co może, żeby wszystko odbywało się jak najsprawniej. Cały kurs bardzo dobrze przemyślany - pierwsze 6h jazd są pojedyncze, co pozwala oswoić się z prowadzeniem samochodu, nauczyć podstaw, później już jazdy są max 2h dziennie, średnio co 2. dzień, co jest świetnym rozwiązaniem, bo przy dłuższej jeździe po mieście naprawdę trudno utrzymać koncentrację na wysokim poziomie (dla mnie nawet te 2h to już było trochę za długo), a co za tym idzie też już trudno byłoby się czegoś nauczyć. Jeździ się głównie po trasach egzaminacyjnych, ale nie tylko - podczas kursu zjeździłam chyba 4 dzielnice, żeby nie było nudno i żeby nie jeździć na pamięć. W sumie jeździłam z 5 instruktorami, najbardziej wdzięczna jestem 3: panu Grzesiowi - ostoja spokoju, ocean cierpliwości i życzliwości, dziękuję Panu zwłaszcza za plac manewrowy, ale też za wszystkie "skrzyżowanka, zatrzymanka i jedyneczki"; panu Darkowi T (zwanemu też "małym Darkiem") - za drobiazgowość (a nawet czepialstwo), zwracanie uwagi na wszystkie błędy popełnione i prawie popełnione, a wszystko w luźnej atmosferze; panu Darkowi B (wykładowcy) - zwłaszcza za naukę parkowania i jazdę trasami egzaminacyjnymi okraszoną do bólu opowieściami o przepisach i pułapkach czekających z każdej strony (roztrząsanie wykonanych manewrów pod każdym kątem - co było dobrze, co było źle, jak byłoby akceptowanie, a jak idealnie; widać, że to wielki pasjonat nauczania). Wszystkim bardzo dziękuję za to, że zawsze miło było przyjść, posiedzieć i pożartować w oczekiwaniu na jazdę. Egzamin teoretyczny zdałam za 1 razem, praktyczny za 2., ale tylko przez stres spowodowany nową sytuacją, który sama sobie jeszcze spotęgowałam myśleniem, że "muszę"; za 2. razem poszłam spokojniejsza i udało się bez problemu (bez żadnych jazd pomiędzy egzaminami). Po zakończeniu kursu wzięłam jeszcze kilka godzin jazd uzupełniających z zaprzyjaźnionym ze szkołą instruktorem Robertem, jako że w Colinie był problem z terminami, a ponadto chciałam zapoznać się z nowym samochodem (cały kurs robiłam na Skodzie Fabii, egzamin zdawałam na Hyundaiu i20, ale prawdą jest to, co mówi pan Darek wykładowca - robimy prawo jazdy na samochód, nie na Skodę, nie ma dużego znaczenia, na czym uczymy się jeździć, tylko jak) - to też bardzo dużo mi dało (w końcu nowy nauczyciel to nowy punkt widzenia i nowe wskazówki). Wszystkim raz jeszcze bardzo dziękuję - robicie naprawdę dobrą robotę!